20:14

Pamiętaj kto jest twoim prawdziwym wrogiem.

... czyli wszystko ładnie pięknie, ale jest ale.
Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia


Sami widzicie. eM była na filmie tydzień temu, a napisała o nim dopiero teraz.
Nie, eM nadal nie potrafi zaplanować kilku postów do przodu, żeby mieć spokój.
Było...
Przyzwoicie.




eM zgadza się ze stwierdzeniem, że jest to jedna z najwierniejszych adaptacji tego roku.
Najważniejsze momenty zostały pokazane, całość trzymała się kupy.
Nie mówiąc o scenach, które zostały dodane na potrzeby filmu.
Jak dobrze zobaczyć ten świat z perspektywy kogoś innego niż Katniss.
Suzanne powinna napisać książkę "Hunger games: behind the scenes".

Dobra, dobra. Było za dużo Gale'a. 

Do wizji artystycznej, też eM nie może się przyczepić. Większość rzeczy wyglądała tak, jak to zostało opisane w książce. Ba! Reżyser zwracał uwagę nawet na malutkie szczegóły, które niektórzy mogliby olać. Na przykład na podwójne wiązanie sznurówek przez Peetę.
No i kostiumy, które polepszyły się w porównaniu z poprzednią część.
eM może spalić ten brzydki sweterek Peety? Ładnie eM prosi!
A suknia Katniss? CUDO!
I eM się zastanawia w jaki sposób aktorka grająca Effie może egzystować w tym czymś co ma na sobie. 


No i aktorzy spisali się cudownie!  Gdyby Jen nie miała już Oscara, to powinna go dostać za rolę Katniss, która nie  ukrywajmy, jest specyficzną, chociaż bardzo silną bohaterką.
eM sie cieszy, że w końcu nadszedł czas na babeczki, które potrafią skopać komuś tyłek.
eM w końcu  zobaczyła, że Josh potrafi grać i jego Peeta jest tak samo kochany jak ten książkowy.
I biedny.  Główną rozrywką na Arenie (której rozmieszczenie eM dopiero zrozumiała jak ma wyglądać kiedy zobaczyła ja w filmie) było ratowanie Peety.
Dla eM, w tej kategorii wygrał Sam jako Finnick i pocałunek który nie był pocałunkiem.
eM uwielbia tę obsadę!



Świeża krew na ekranie też dawała radę! A szczególnie Jena jako Johanna. Scena w windzie? Sposób w jaki się wypowiadała, ba! Jej mimika powodowała, że eM chciała jej przybić piątkę.

Co tam jeszcze zostało...
Muzyka? Tak jak ostatnio w czasie filmu było słychać tylko muzykę. Piosenki promujące zostały zepchnięte na napisy. I dobrze, lepiej to oddawało klimat.
A piosenki napisane/wykonane specjalnie na użytek W pierścieniu ognia można przesłuchać sobie w czasie czytania drugiego tomu.
eM dopiero na to wpadła i stwierdza, że to niegłupi pomysł.



Całość była mroczniejsza. Były momenty, które eM oglądała przez paluszki, były momenty w których eM musiała powiedzieć łał, były momenty w których eM musiała parsknąć śmiechem.

Widzicie jak wszystko eM pasowało?
To teraz zrozumcie, że eM czegoś zabrakło i eM nie wie czego.

Może to ta myśl z tyłu głowy, że nie może się eM ten film podobać, bo niestety do takiego stanu rzeczy zmierzamy?
Wnuczka Snow'a, która zrobiła sobie warkocz dziewczyny w ogniu, będąca największą fanką team Keeta*.
Nie brzmi znajomo? To jest przerażające.

Szczególnie w perspektywie tego, jaki sukces odnosi pewien program na polskim MTV.
Może i większość nie bierze tego na poważnie, ale pewnie są takie osoby, które chciałby być na miejscu uczestników tego programu.
I w tym momencie eM zaczyna się martwić o przyszłość ludzkości.
Tak, eM poskakała trochę po odcinkach, co spowodowało, że umarło jej kilka szarych komórek.
Niechaj spoczywają w pokoju!

Ale ogólnie film był zacny. I jak się uda, to eM go jeszcze raz obejrzy.

Bo czasami, potrzebna jest tylko iskra. 

*eM nie napisze tej prawidłowej nazwy shipu, bo zaczną eM wyskakiwać jakieś dziwne zapytanki z googli. eM podziękuje. 

8 komentarzy:

  1. To już wiadomo, dlaczego eM tak zwlekała z tym pisaniem! Ja zapomniałam, napisałam na samym początku, że tu i tu jakoś się nie podobało (tak teraz sobie myślę, że to nie tylko taka rozwlekłość i niezdecydowanie bohaterów przeszkadza, ale takie wnioski przychodzą z czasem) przez co byłam odosobniona w zarzutach. Bo przecież na początku pisze się same opinie chwalące, a po tygodniu wychodzą ludzie mający swoje ale (dwie opinie w przeciągu kilku minut, rekord jak nic). To wybaczone eM zwlekanie. I chyba sobie przypomnę całą trylogię w międzyczasie. A potem zrobię jakieś świąteczne oglądanie. Bo czasem miło tak obejrzeć drugi raz. Jeśli się wytrwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleżanka po przeczytaniu postu eM stwierdziła, że eM była bardziej zadowolona po wyjściu z kina, niż to wynika z tego co napisała.
      eM nie wie dlaczego to tak.

      Usuń
  2. Rany! Popieram. Josh, Jena, Jen i Sam spisali się na medal. Zdecydowanie ktoś powinien nakręcić film poświęcony specjalnie im! :D O Gale'u nie wspominaj. Generalnie nie lubię pana idealnego Liama (czyżby fakt, że Miley i te sprawy? Możliwe), a za samą postacią Gale'a z książki, również nie przepadałam. W filmie to już była przesada. W każdej scenie, w której był, miałam ochotę sobie wydłubać oczy. ._. Film lepszy niż jedynka, aczkolwiek i tak mam wrażenie, że nie udało im (twórcom) się... przenieść tego co naprawdę istotne na ekrany kin. Zakończenie mnie po prostu zawiodło - zawiodło na całej płaszczyźnie. Nie było takiego ŁAŁ jak w przypadku książki, a cały ten... "przerażający klimat" w ogóle nie dał mi się o sobie znać. Raczej wydawał mi się wymuszony. Niemniej jednak - kocham piosenkę Coldplay'a nagraną do soundtracku tego filmu <3 Mam nadzieję, że obydwa Kosogłosy nie zawiodą jakoś specjalnie...
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pjonteczka! eM też nie przepada za Liamem. Woli jego brata :)
      A piosenki Atalsu Coldplaya eM nie może słuchać, chociaż zazwyczaj lubi piosenki tego zespołu.

      Usuń
  3. Od razu przyznaję się, że nie czytałam książek! Po obejrzeniu w kinie pierwszej części od razu kupiłam "Igrzyska śmierci", a po "W pierścieniu ognia" chcę czytać już ostatnią! Chyba tak to miało działać, prawda? Zgadzam się z Tobą w 100% - zwłaszcza w kwestii sceny w windzie i oglądania filmu przez palce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No! I prawidłowo! Chociaż eM ma problemy z czytaniem książek po obejrzeniu filmu.

      Usuń
  4. Ten film jest niezły, ale nadal uważam i będę uważać, że byłoby lepiej, gdyby połączyli 3 książki i zrobili jeden długi film. Albo dwa. Największym minusem drugiej części jest jej zakończenie, przegadane sceny i dłuuugie ujęcia, czego można by było uniknąć, gdyby wszystkie wątki skumulowano w np. czterogodzinnym filmie. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i to byłoby lepsze? Sama eM twierdzi, że tą trylogię trzeba czytać jako całość, żeby zobaczyć co autorka chce nam przekazać...

      Usuń

Copyright © eM poleca , Blogger