21:06

Sally Andrew Przepisy na miłość i zbrodnię (#1)



Dzisiaj eM opowie Wam o książce, która okazała się największym zaskoczeniem tego roku (a przynajmniej tego półrocza, bo rok się jeszcze nie skończył, a eM lubi być zaskakiwana, więc liczy na kolejne niespodzianki!).

Kiedy eM wypatrzy sobie książkę do przeczytania, najpierw stara się stwierdzić do jakich kategorii mogłaby ją sobie przypisać (przypisuje książkom swego rodzaju hasztagi, ale tylko w swojej głowie, serio). Może brzmi to dziwnie, ale dzięki temu eM wie jak ustawić poprzeczkę i do jakich książek porównywać. 

Przepisy na miłość i zbrodnie, zgodnie z tytułem, od razu zostały zakwalifikowane do kategorii miłość, jedzenie oraz kryminał.
Ciekawostka: do takich kategorii w mózgu eM należy też Hannibal (a przynajmniej ten serialowy), dlatego nie chcecie wiedzieć jak wyglądały przypuszczenia eM na temat tego co się może w tej książce.
Zachowajcie spokój, bo eM  po chwili do tego kategorię lekkie i do przeczytania na wakacjach

I co z tego wyszło? 

eM będzie szczera. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron było jej trudno przebrnąć, a to ze względu na to, że na każdej stronie albo ktoś coś jadł, albo gotował, albo zastanawiał się co ugotować. A przez kogoś, eM ma na myśli główną bohaterkę, sympatyczną Tannie Marię. 
Zazwyczaj eM nie ma nic przeciwko jedzeniu, ale w takim nagromadzeniu oraz przy tak opisane powodowało, że eM czytała kilka stron i musiała się udać do kuchni, żeby coś zjeść. 

Tak, to było pierwsze zaskoczenie, bo eM nigdy nie miała takiego problemu. 

Dlatego pamiętajcie, że jeżeli będziecie mieli podobną sytuację, a potraficie gotować, to zajrzyjcie na koniec książki! 
eM jest kulinarnym beztalenciem (a do tego jest bardzo niecierpliwa), dlatego nie mogła ich wykorzystać, chociaż bardzo by chciała to zrobić (szczególnie upiec herbatniczki)

Kolejnym zaskoczeniem, był wątek kryminalny. Szczerze powiedziawszy, po przeczytaniu opisu eM spodziewała się, że będzie on dosyć przewidywalny i pewnie przewinie się jedynie delikatnie w tle. 

A wyszło na to, że eM nie pamięta kiedy ostatnio tak się wkręciła w rozwiązywanie zagadki.
O której więcej nic nie napisze, bo przecież nie będzie Wam psuła lektury, prawda?

To co możemy jeszcze znaleźć w Przepisach na miłość i zbrodnię?

  • gorrrący klimat, dzięki któremu można poczuć się jak w Afryce, kiedy za oknem upał, 
  • przepisy na dania o których wcześniej nie słyszeliśmy, 
  • historię zaradnych babeczek, różnych, a jednak podobnych, które prowadzą miejscową gazetę, 
  • życiowe porady wplecione w przepisy (albo odwrotnie),
  • klimat małego miasteczka, 
  • uprowadzone buty,
  • dobry humor,
  • poważniejsze tematy zaserwowane w lekki sposób (czasami może aż za lekko),
  • sympatycznych, trochę tylko schematycznych bohaterów, 
  • miłość w różnej postaci (szczególnie tę do jedzenia)
  • sporo nowych słów (plus za słowniczek na końcu!),
  • dobrą zabawę? 
Początek lektury może i był ciężki, ale to zdecydowanie wina żołądka eM, natomiast, kiedy już się wkręciła, to nie mogła wyobrazić sobie lepszej książki na wakacje. eM bardzo łatwo mogła sobie wyobrazić, że leży na plaży pod wielkim parasolem a wszelakie pyszności ma na wyciągnięcie ręki (nie, eM wcale nie robi się głodna, kiedy pisze o jedzeniu). Przepisy na miłość i zbrodnię idealnie pasują do tego obrazka.

Zostając w klimatach gotowania, jakie jest Wasze popisowe danie? eM próbowała sama na to pytanie odpowiedzieć i wyszło jej, że chyba może tak nazwać pancakes z jagodami (tak, jest tak źle, jeżeli chodzi o eM i kuchnię).

A tych, którzy lekturę mają już za sobą, eM chciała poinformować, że goodreads.com nieśmiało jej pokazuje, że istnieje druga część przygód Tannie Marii.

Za możliwość przeczytania Przepisów na miłość i zbrodnię (przedpremierowo!), eM serdecznie dziękuje:

Wydwanictwo Otwarte

5 komentarzy:

  1. Co recenzja, to coraz większa chrapka na książkę. Wskazówka dla mnie: zasiadać do czytania z pełnym żołądkiem, aby tak jak eM nie biegać do kuchni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba zasiadać do czytania z pełnym żołądkiem, wystarczy mieć odpowiednią ilość jedzenia koło siebie ;)

      Usuń
    2. Też prawda. Tak czy siak trzeba odpowiednio się przygotować ;)

      Usuń
  2. Ale piękna okładka! Nie słyszałam o niej wcześniej, ale czuję się bardzo zaciekawiona ;) Zwłaszcza ten wątek kryminalny mnie przyciąga.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O własnie! eM wiedziała, że zapomniała o czymś! Tak, okładka jest bardzo ładna, a zarazem oddaje to co w książce najważniejsze (co się zbyt często w temacie okładek nie zdarza ;))


      Wątek kryminalny jest naprawdę w porządku! Może nie jest to typowy kryminał, ale jeżeli lubisz wątki kryminalne, to naprawdę powinnaś byś usatysfakcjonowana .

      Usuń

Copyright © eM poleca , Blogger