Książki dla młodzieży, tak jak chyba wszystko na tym świecie, mają swoje fazy, albo nurty... Zależy, jak kto woli to nazywać.
Pierwszym nurtem, który pamietam, był szał na magię, wywołany przez Harry'ego Pottera. Niezliczone ilości dzieciaczków odkrywały, że są niezwykłe i tylko one mogą uratować świat.
Drugi nurt, to wszelkiego rodzaju fantastyczne romansidła. Wampiry, wilkołaki, upadłe anioły, zmiennokształtni, faerie i takie tam potworki po jednej stronie, a po drugiej stronie wiecznie umęczone, "przeciętnej urody" dziewczęta. Kto to spowodował? Serio? Nie wiecie? Zmierzch.
Pierwszym nurtem, który pamietam, był szał na magię, wywołany przez Harry'ego Pottera. Niezliczone ilości dzieciaczków odkrywały, że są niezwykłe i tylko one mogą uratować świat.
Drugi nurt, to wszelkiego rodzaju fantastyczne romansidła. Wampiry, wilkołaki, upadłe anioły, zmiennokształtni, faerie i takie tam potworki po jednej stronie, a po drugiej stronie wiecznie umęczone, "przeciętnej urody" dziewczęta. Kto to spowodował? Serio? Nie wiecie? Zmierzch.