23:31

[eM dramy] 10 koreańskich dram z 2019 do obejrzenia w 2020

[eM dramy] 10 koreańskich dram z 2019 do obejrzenia w 2020

Postanowiłam kontynuować zeszłoroczną tradycję dzielenia się z Wami listą najciekawszych dram z mijającego roku, które chciałabym nadrobić w przyszłym roku, a czego pewnie i tak nie uda mi się zrobić, bo nowe ciekawe dramy pojawiają się w zastraszającym tempie. Serio, to nie ma nic wspólnego z tym, że nie potrafię odpowiednio wykorzystać czasu i zamiast robić to co zaplanowałam oglądam urocze filmiki.

Dlatego podsumowując zeszłoroczną listę, chciałabym się pochwalić, że udało mi się obejrzeć jedną dramę z listy w całości (Memories of Alhambra), trzy odcinki drugiej obejrzałam razem z Gosiarellą, przy czym chyba obie się poddałyśmy (Encounter) i cztery odcinki trzeciej, przy czym obecnie jestem w trakcie jej oglądania (Are you human too?). Wynik może nie jest zawrotny, ale na swoje usprawiedliwienie chciałam zaznaczyć, że obejrzałam kilka tegorocznych dram z których część stała się moimi ulubionymi dramami o których mówię wszystkim którzy chcą mnie słuchać (jak nie chcą to i tak też słuchają). Dlatego tym razem postanowiłam podzielić się również i tymi tytułami, które już obejrzałam i chciałabym Wszystkim polecić. I od tych właśnie tytułów zaczniemy. 




Zaczniemy od dramy do której obejrzenia trzeba mieć po prostu odpowiednie podejście - chodzi tutaj o Touch Your Heart, która może sama w sobie nie jest jakaś szczególna (ale za to jest bardzo, ale to bardzo urocza i czasami może przesłodzona), ale jeśli nastawi się na oglądanie jej jako swego rodzaju alternatywnej wersji kontynuacji Goblina (za sprawą aktorów) to już ogląda się dużo lepiej. Do kolejnych trzech tytułów chyba nie potrafiłabym znaleźć większych zastrzeżeń, niech o tym jak bardzo mi się podobały świadczy to, że po każdym z nich miałam dramowego kaca. Pierwszą z nich było Her Private Life, które w cudowny sposób pokazywało, że wiek nie gra roli jeśli chodzi o bycie fangirl i że można to pokazać jako coś pozytywnego a nie dziwnego. Plus chemia między bohaterami jest niesamowita. Potem obejrzałam Hotel del Luna w którym od początku zaskoczyła mnie IU jako właścicielka hotelu dla tych, którzy pożegnali się ze światem żywych. Wciągająca historia skupiona na głównej bohaterce z niepowtarzalnym klimatem. I oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o dramie, która spowodowała, że zaczęłam interesować się tym jak jest przedstawiana babska przyjaźń w popkulturze, czyli Search: WWW o kobietach, które pracują w firmach skupionych na Internecie i o tym jak ta praca mogłaby wyglądać za kulisami (oczywiście wersja jest upiększona i wyidealizowana, ale jednak coś tam wyczytać między wierszami się da. A już na pewno o tym jak wyszukiwarki i system hasztagów może kreować zachowanie społeczeństwa)

Trochę dłuższe opinie o tych dramach znajdziecie zarówno w DramaRAR3 jak i DramaRAR4

A teraz natomiast przejdziemy do listy dram, których nie udało mi się obejrzeć w tym roku, chociaż bardzo chciałam to zrobić i co więcej - były osoby które pytały się co robię ze swoim życiem, skoro ich jeszcze nie obejrzałam. Odpowiedź brzmi: oglądam filmiki z małymi słodkim zwierzątkami (naprawdę nie potrafię wyjaśnić czemu mnie to tak potrafi odstresować).



Na pierwszym miejscu znajduje się oczywiście Extra-Ordinary You, które już chyba wszyscy zdążyli mi polecić dwa razy. Historia dziewczyny, która odkrywa, że jest postacią nawet nie drugoplanową w webtoonie i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce zamiast zdać się na przeznaczenie, które szykował dla niej artysta. Następnie mamy He is Psychometric w którym bohater za pomocą dotyku potrafi odczytywać sekrety innych osób, natomiast bohaterka próbuje wszystkiego, żeby ukryć swój ból. Natomiast Be Melodramatic to historia trzydziestolatków, którzy pracują w różnych dziedzinach powiązanych z produkcją dram. 



Historia w When the Camellia Blooms ma miejsce w małym miasteczku, główna bohaterka jest samotną matką (co jest dość niespotykane w dramach), która próbuje sobie ułożyć życie. One Spring Night natomiast, to historia pary, który dotarła do momentu w związku w którym zaczęła się zastanawiać nad ślubem, co doprowadziło do przemyślenia co dla nich naprawdę znaczy miłość. Za to drama Crash Landing on You tak naprawdę dopiero rozpoczęła swoją emisję i opowiada o miłości chaeobolki, która przez przypadek znalazła się w Korei Północnej i oficera sił specjalnych, który pomaga jej się ukryć. 

Koniecznie dajcie znać czy oglądaliście którąś z powyższych dram! A może jakaś inna zachwyciła was w tym roku? Chyba, że tak jak ja macie dramy, które chcieliście obejrzeć w tym roku, ale Wam się nie udało i zrobiliście podobną listę - podzielicie się nią z innymi! 

A jeśli Wam mało i chcielibyście przeczytać jeszcze jedno podsumowanie dram, to łapcie linka do najlepszych dram u Gosiarelli.

13:39

Najbardziej oczekiwane książki w 2020 roku - subiektywna lista

Najbardziej oczekiwane książki w 2020 roku - subiektywna lista

Jeżeli myślicie, że skrupulatne zapisywanie przez cały rok najciekawszych zapowiedzi książkowych na kolejny rok to dobry pomysł, to muszę Was rozczarować - i tak jak usiądziecie do tworzenia finalnej listy wyjdzie na to, że o czymś zapomnieliście, albo że tego jest dużo więcej niż się Wam wydawało. Chociaż podejrzewam, że w moim przypadku dodatkowym problemem mogło być to, że zapiski miałam w trzech różnych miejscach, dlatego tworzenie poniższej listy trwało dużo dłużej niż planowałam. No dobra, miało na to wpływ również to, że próbowałam zrozumieć, jakie trendy znajdziemy w nadchodzącym roku, jeśli chodzi o opowiadane historie (spoiler: nie dopatrzyłam się niczego spektakularnego).

A jeśli chodzi o samo poniższe zestawienie, tak jak w poprzednim roku, postanowiłam przyjrzeć się najciekawszym zapowiedziom (z mojego punktu widzenia) na anglojęzycznym rynku książkowym. Żeby łatwiej było się odnaleźć (powiedzmy sobie szczerze i Wam i mi) podzieliłam tytuły na kilka kategorii. I tak, znajdziecie książki, które są kontynuacjami albo kolejnymi historiami autorów, których znam i lubię, znajdziecie retellingi, historie z widocznym bardzo znanym głównym motywem czy fikcją historyczną. Do tego udało mi się zebrać listę książek, które inspirowane są historią, mitami lub wierzeniami różnych kultur - i przez napisanie różnych mam na myśli takich o których do tej pory nie było widać w literaturze tak bardzo. A na zakończenie nie byłabym sobą, gdybym nie znalazła tytułów dla miłośników koreańskiej popkultury, zarówno k-popu jak i k-dram. 


Kontynuacje i książki autorów, których lubię (albo mam do nich ogromny sentyment a że jestem masochistką to nadal będę próbowała ich czytać). 



Marie Rutkoski - The Midnight Lie (The Midnight Lie #1) - 03.03.2020
Cassandra Clare - Chain of Gold (The Last Hours #1) - 03.03.2020
Sarah J. Maas - House of Earth and Blood (Crescent City #1) - 03.03.2020


Emily A. Duncan - Ruthless Gods (Something Dark and Holy #2) - 07.04.2020
Amie Kaufman, Jay Kristoff - Aurora Burning (The Aurora Cycle #2) - 05.05.2020
Jay Kristoff - Empire of the Vampire (Empire of the Vampire #1)  - 03.09.2020
Cynthia Hand, Brodi Ashton, Jodi Meadows - My Calamity Jane (The Lady Janies #3) - 02.06.2020


Victoria Schwab - Bridge of Souls (Cassidy Blake #3) - 01.09.2020
Roshani Chokshi - The Silvered Serpents (The Gilded Wolves #2) - 22.09.2020
Suzanne Collins - The Ballad of Songbirds and Snakes (The Hunger Games 0) - 19.05.2020
Veronica Roth - Chosen Ones (The Chosen Ones #1) - 07.04.2020

Przeróbmy to jeszcze raz, czyli retellingi, znane motywy i fikcja historyczna.



Tara Sim - Scavenge the Stars (Scavenge the Stars #1) - 07.01.2020 - HRABIA MONTE CRISTO
Jesse Burton - Medusa - 09.2020 - MEDUZA
Chloe Gong - These Violent Delights (These Violent Delights  #1)- 2020 ROMEO I JULIA oraz OJCIEC CHRZESTNY
Jenny Lee - Anna K.: A Love Story - 03.03.2020 - ANNA KARENINA
Elle Cosimano - Seasons of Storm (Seasons of Storm #1) - 23.06.2020 - PORY ROKU
Marie Lu - The Kingdom of Back - 03.03.2020 - NANNERL MOZART 

Wszystko na głowach koronowanych głów.



Adalyn Grace - All the Stars and Teeth (All the Stars and Teeth #1) - 04.02.2020
Sarah Henning - The Princess Will Save You (The Princess Will Save You #1) - 07.07.2020
Amie Kaufman, Megan Spooner - The Other Side of Sky (Untitled #1) - 08.09.2020
Melissa Bashardoust - Girl, Serpent, Thorn - 12.05.2020

W końcu trochę różnorodności, czyli o historiach inspirowanych kulturą z różnych stron świata. 




Namina Forna  - The Gilded Ones (Deathless #1) - 26.05.2020 - ZACHODNIO AFRYKAŃSKA
Roseanne A. Brown - A Song of Wraiths and Ruin (A Song of Wraiths and Ruin #1) - 02.06.2020 - ZACHODNIO AFRYKAŃSKA
Romina Garber - Lobizona (Wolves of No World #1) - 05.05.2020 - ARGENTYNA


Rin Chupeco - Wicked As You Wish (A Hundred Names of Magic #1) - 03.03.2020 - FILIPINY
Isabel Ibanez - Woven in Moonlight - 07.01.2020 - BOLIWIA
Zen Cho - The Order of the Pure Moon Reflected in Water - 23.06.2020 - CHINY 
June C.L. Tan - Jade Fire Gold - 2020 - CHINY

K-pop? K-dramy? Książki dla fanów koreańskiej popkultury




June Hur - The Silence of Bones - 21.04.2020
Kat Cho - Vicious Spirits (Gumiho #2) - 18.08.2020
Kim Sagwa - b, Book, and Me - 11.02.2020
Frances Ha - If I Had Your Face - 21.04.2020



Lyla Lee - I’ll Be the One (I’ll Be the One #1) -16.06.2020
Jessica Jung - Shine - 06.10.2020
Robin Ha - Almost American Girl - 28.01.2020

Oczywiście, są to tytuły, które w tym momencie mają mniej lub bardziej potwierdzoną premierę w 2020 roku. Jeżeli się przyjrzycie, zauważycie, że większość z nich ma premierę w pierwszej połowie roku, dlatego ponownie nie wykluczam, że w ciągu roku pojawi się dodatkowa lista. 

Koniecznie dajcie znać czy jakiś tytuł Was zainteresował i na co Wy czekacie z niecierpliwością!

16:29

[eM dramy] Jak nie zmieniać k-dram?

[eM dramy] Jak nie zmieniać k-dram?

Kiedy odkryłam, że na Netflixie można oglądać koreańskie dramy byłam zachwycona. W końcu mogłam spokojnie, bez reklam cieszyć się oglądaniem (wtedy jeszcze nie miałam wersji premium viki), bo powiedzmy sobie szczerze, jak ktoś już zaczął korzystać z platform streamingowych i przyzwyczaił się do dobrego to trudno wrócić do oglądania z wymuszonymi przerwami. Zachwyt rósł w miarę odkrywania, że mogę nie tylko obejrzeć starsze tytuły, które miałam na oku już jakiś czas, a również i nowe tytuły pojawiają się w raczej sensownym czasie. Czego chcieć więcej?

Nawet to, że nieśmiało zaczęły się pojawiać k-dramy z oznaczeniem Netflix Orignal (wrócimy do tego za chwilę) pokazywało, że zainteresowanie koreańskimi serialami zaczyna być coraz większe i nawet zaczęłam byłam ciekawa co z tego połączenia Netflixa i k-dram wyjdzie (po cichu licząc na lepsze efekty specjalne). I chociaż na początku opinie o nich były całkiem pozytywne, to coraz więcej osób poruszało kwestię, która dla mnie, była jedną z podstawowych zalet k-dram, a która nie znalazła odzwierciedlenia w oryginalnych dramach Netflixa. 

I teraz przerywam rozkminę, żeby doprecyzować, co konkretnie mam na myśli pisząc o k-dramach Netflix Original. Z tym oznaczeniem nadawanym przez Netflixa bywa różnie - zobaczymy je zarówno na serialach, które były zamówione specjalnie dla nich jak i na serialach do których mają prawo do wyłącznej dystrybucji (jeżeli coś pominęłam dajcie znać, sama miałam problem z rozróżnieniem). Dlatego na potrzeby tego tekstu za k-dramy netflixowe uznaję trzy tytuły: Kingdom (nie obejrzałam, ale mam zaufanego informatora), My First First Love (obejrzałam całe) oraz Love Alarm (obejrzałam chyba w połowie, czekam na drugi sezon, żeby obejrzeć w całości i mam dobrego informatora)




I chociaż sama nie oglądałam ich wszystkich, tak jest jedna rzecz, która łączy te dramy a którą jest wykorzystanie ewidentnie otwartego zakończenia w celu stworzenia drugiego sezonu i w niedługim czasie po premierze ewidentne potwierdzenie istnienia tego drugiego sezonu. Dla tych, którzy nigdy nie oglądali dram może to nie być nic dziwnego, przecież większość seriali ma swoje kontynuacje a wręcz dziwne jest, kiedy jej nie ma. 

A właśnie to jest to, co zaliczam do jednej z największych zalet dram, jeśli ktoś mnie o nie zapyta (jeśli nie nie zapyta, to też). Od jakiegoś czasu mam dosyć oglądania historii, które nie wiem kiedy się skończą i nie wiem, czy pod koniec będą trzymały ten sam poziom co na początku (co niestety, ale powiedzmy sobie szczerze nie zdarza się zbyt często). Więc zabranie mi tego z wyżej wymienionych dram spowodowało, że poczułam się jak dziecko, któremu dano lizaka, który wcale nie smakuje jak lizak a jak ciasto czekoladowe - niby ciekawe i pomysłowe połączenie, ale jednak to nie to czego się oczekiwało. 

Oczywiście na tym nie mogło się skończyć. Kiedy zrozumiałam co się stało z tymi dramami (a raczej, że kazano mi znowu czekać na to, żebym mogła się dowiedzieć jak skończyła się dana historia) i zaczęłam kręcić nosem, nagle zaczęłam dostrzegać inne kwestie (o których nie napiszę, bo nadal potrzebuje im się bliżej przyjrzeć, ale chodzi m.in. o humor i o to jak wyglądają związki), które mogłyby wskazywać na to, że doszliśmy do momentu w którym k-dramy zaczną ewoluować coraz bardziej w stronę zachodnich seriali, albo przynajmniej zmieniać się na tyle, żeby zachodni konsument mógł je łatwiej przetrawić. W czym nie ma nic ani dziwnego ani złego - w końcu o koreańskiej popkulturze (i nie tylko) jest coraz głośniej na całym świecie, a jeśli można w jakiś sposób to spieniężyć, to czemu tego nie zrobić? 




Z jednej strony dla fanów k-dram, którzy już są i kiedy chcą obejrzeć koreański serial to mają już w swojej głowie zakodowane co mogą dostać. Musimy też wziąć pod uwagę, że koreańska kultura różni się od zachodniej i w dramach to bardzo widać. Trochę słabo byłoby na siłę dostosowywać medium do odbiorcy z innego kręgu kulturowego, tylko po to, żeby więcej osób się nim zainteresowało. No chyba, że zmiany dotyczą kwestii takich jak ogólny poziom produkcji, scenariusza (powiedzmy sobie szczerze, czasami scenariusze koreańskich dram wyglądają tak jakby pisała je osoba z mózgiem złotej rybki - wiem, bo sama mam taki mózg) czy efektów specjalnych. 

Jestem daleka od wszczynania alarmu na skalę światową, że ktoś robi coś niedobrego zaczyna robić z k-dramami, zupełnie nie o to mi chodzi w tym tekście. Bardziej chciałam pokazać, jak takie zmiany wyglądają z perspektywy osoby, która polubiła k-dramy w ich oryginalnej formie i zaciekawieniu Was tym tematem, czy też widzicie te działania. Uważacie, że takie zmiany to dobry pomysł? Co o nich sądzicie? Myślicie, że będzie pojawiało się coraz więcej dram przystosowanych na potrzeby zachodniego widza? 

19:20

[eM radzi] Co tak naprawdę chcieliby dostać książkoholicy?

[eM radzi] Co tak naprawdę chcieliby dostać książkoholicy?

Grudzień to czas, kiedy z każdej strony możemy uzyskać porady dotyczące pomysłów na świąteczne prezenty dla różnych osób. Zaczynając od rodziny aż zawężania pomysłów przez dodawanie kolejnych informacji o osobach, również o ich zainteresowaniach. Nic dziwnego, że znajdziecie mnóstwo propozycji co kupić książkoholikom (czy po prostu osobą, które za książkami przepadają bardziej niż mniej). Ba! W zeszłym roku sama podrzuciłam Wam kilka pomysłów zarówno jeśli chodzi o nieksiążkowe jak i książkowe pomysły (plus chciałabym w tym miejscu przypomnieć, jak wygląda kupowanie książek na prezent z perspektywy osoby, która dwa lata pracowała w księgarni - część, to ja!). Tym razem jednak, chciałabym się skupić na tych bardziej… abstrakcyjnych, których realizacja w większości wymagałaby ogromnych nakładów pieniężnych (liczmy w milionach), ogromnego szczęścia, czy nadnaturalnych zjawisk.

Zacznijmy od kwestii, którą kiedyś poruszyłam, a z którą się niezbyt zgadzam, ale wiem, że taki pomysł spodobałby się wielu książkoholikom (i nie tylko), a mianowicie - podróż do świata z ulubionej książki. Zdania nie zmienię - to wcale nie byłoby takie fajne jakby mogło się to wydawać, ale skoro taka chęć jest wypowiadana, to warto o niej wspomnieć. 

Również dlatego, że pozwoli mi ona na płynne przejście do kolejnego pomysłu na prezent, tego do którego wykonania potrzebne są ogromne nakłady pieniężne - a mianowicie o ekranizacji. Oczywiście takiej, która spełniałaby wszystkie wygórowane oczekiwania każdej osoby, która przeczytała ekranizowaną książkę, więc jeśli kiedykolwiek chcielibyście je spełnić, wersja z przeniesieniem się do książkowego świata może zacząć wydawać się łatwiejsza do sprostania. 



Gorzej, jeśli dodatkowo osoba obdarowywana chciałaby spotkać się i porozmawiać (chociaż wiem, że pomysły w niektórych głowach mogą wykraczać mocno poza to) z ulubionym bohaterem lub bohaterką. Wtedy nawet załatwienie spotkania z aktorem czy aktorką grającą postać, nie pomoże i trzeba będzie liczyć, że spotkacie kogoś, kto ma nadnaturalne moce i może Wam pomóc to załatwić. Chociaż nie wiem czy bym radziła wplątywanie się w takie akcje, stanie się głównym bohaterem historii (bo przecież takie układy zazwyczaj tak się kończą), żeby spełnić czyjeś marzenie może być szkodliwe dla zdrowia i życia. Raczej niemożliwe byłoby również wskrzeszenie bohatera, pomszczenie go, czy zmiana chociażby jednego wątku, którego książkoholik bardzo, ale to bardzo nie lubi. 

Wracając do spotkań, najbardziej realne wydaje się spotkanie z ulubionym autorem lub ulubioną autorką, przynajmniej jeśli nadal żyją. W końcu są spotkania autorskie, nawet jeśli trzeba byłoby się wybrać do innego kraju, to i tak nie jest źle. Problem zaczyna się w momencie, kiedy zaczniemy się zastanawiać co taki książkoholik chciałby od takiego spotkania. Autograf i wyrażenie uwielbienia? Spoko, to przejdzie. Może nawet wspólne zdjęcie się uda (jeżeli przez przypadek nie zamknie oczu). Gorzej, jeśli spotkanie autora ma być jedynie środkiem do celu. Jakiego? A chociażby wpłynięciem na to jak dana książka ma się zakończyć. Albo pokazanie jak bardzo potrzebny jest prequel, sequel czy inna nowelka w danym świecie o konkretnym bohaterze czy wydarzeniach. Co musicie przyznać, że wydaje się bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę jak często słyszy się marudzenie na temat zakończenia serii. 



Jeżeli takowe w ogóle istnieją. Bo bywa też tak, że autorzy wcale się nie śpieszą z wydawaniem kolejnych części (albo wydawnictwo przestaje je tłumaczyć i wydawać). I wtedy samo poznanie zakończenia staje się marzeniem, które nie jest tak oczywiste, że się spełni.  

A jak już jesteśmy przy wydawaniu książek, to warto też wspomnieć o tym, że dużo część książkoholików po prostu chciałaby dostać całą serię książkową w tym samym rozmiarze w stosunkowo ładnych okładkach, która będzie pięknie wyglądała na półce w biblioteczce. 

A jak Wy myślicie? Czy jest coś, co książkoholicy chcieliby tak naprawdę dostać?

14:32

Zagraniczne zapowiedzi: grudzień 2019

Zagraniczne zapowiedzi: grudzień 2019


Jak zawsze w grudniu przychodzi czas, kiedy wydawnictwa dają trochę odpocząć od najnowszych premier i skupić się na nadrabianiu czytelniczych zaległości (albo na doprecyzowaniu listu do św. Mikołaja z tytułami, które chciałoby się dostać pod choinkę). Mimo to, udało mi się znaleźć kilka ciekawych tytułów, które będą miały swoja premierę w grudniu. 

Jennieke Cohen - Dangerous Alliance: An Austentacious Romance

Premiera: 3 grudnia 2019



Książka, której hasło promocyjne opiera się na porównaniu do The Gentleman’s Guide to Vice and Virtue w połączeniu z Jane Austen z dodatkiem historycznego romansu z odrobiną tajemnicy. 
Lady Victoria Aston ma wszystko czego mogłaby pragnąć: szczęśliwą siostrę mężatkę, zabezpieczoną przyszłość jej rodzinnej posiadłości i możliwość trwonienia czasu na łące niedaleko domu. 

Jednak teraz Vicky musi wyjść za mąż - albo pozbawić siebie i swoją rodzinę środków do życia. Uzbrojona jedynie w wiedzę z jej ukochanych powieści Jane Austen, wkracza w podstępny sezon towarzyski. 

Niestety, panna Austen miała mało do powiedzenia na temat sytuacji w której Vicky znajduje się dokładnie: czy pan Carmichael jest naprawdę łajdakiem, czy jej dawny przyjaciel Tom Sherborne ma na oku jej posag, czy jej serce, czy nawet jak odeprzeć zaloty nieudolnego pana Silby posiadającego niespotykany styl. 

Co najgorsze, wszystkie książki Vicky zdają się milczeć na temat przedziwnych wypadków, które rozgrywają się dookoła niej, takich, które mogłyby uniemożliwić jej przetrwanie do ślubu. 

Kiley Reid - Such a Fun Age
Premiera: 31 grudnia 2019



Alix Chambelain jest kobietą, która dostaje wszystko czego zechce a zapracowała na to pokazując innym kobietom jak robić dokładnie to samo. Jako matka z dwójka małych córeczek, zaczęła jako blogerka i szybko zbudowała swoją markę. Dlatego jest w szoku, kiedy opiekunka jej dzieci, Emira Tucker pewnej nocy zostaje skonfrontowana. Widząc młodą czarnoskórą dziewczynę razem z białym dzieckiem późno w nocy, strażnik w lokalnym prestiżowym supermarkecie oskarża Emirę o porwanie dwuletniej Briar. Emira zostaje upokorzona, kiedy zbiera się grupa ludzi, która nagrywa całe wydarzenie. Alix chce naprawić sytuację. 

Ale Emira nie ma celu w życiu, jest spłukana i podejrzliwa wobec zamiarów pomocy. Mając dwadzieścia pięć lat straci ubezpieczenie zdrowotne i nie ma pojęcia co chce zrobić ze swoim życiem. Kiedy film na którym jest Emira przyciąga kogoś z przeszłości Alix, obie kobiety przechodzą szybki kurs, który spowoduje, że zmienią wszystko co myślą o sobie samych i nawzajem. 



Tomi Adeyemi - Children of Virtue and Vengeance (Legacy of Orïsha #2)
Premiera: 3 grudnia 2019



Jeżeli chodzi o kontynuacje serii, których poprzednie tomy zdobyły rozgłos, to czeka nas premiera kontynuacji Dzieci Krwi i Kości, których moja opinię możecie przeczytać TUTAJ

~~~~

21:24

[bukszots] Wicked Fox, Zakon Drzewa Pomarańczy, Ninth House, The Queen of Nothing

[bukszots] Wicked Fox, Zakon Drzewa Pomarańczy, Ninth House, The Queen of Nothing

W dzisiejszej odsłonie bukszots podzielę się z Wami moją opinią na temat kilku książek, które w ostatnim czasie miałam okazję przeczytać. O większości z tych tytułów powinniście coś słyszeć. Powiedziałabym wręcz, że wszystkie z nich były bardzo oczekiwanymi premierami - czy to w mniejszym czy szerszym gronie czytelników. 

Kat Cho - Wicked Fox (Gumiho #1)





Najbardziej oczekiwana przeze mnie książka tego roku na którą musiałam czekać dłużej niż się spodziewałam, bo po raz kolejny okazało się, że poczta mnie nie lubi (jakby kogokolwiek lubiła). I tak, przyznaję się - nie mogłam się doczekać tej książki przede wszystkim ze względu na piękne zagranie marketingowe i nawiązywanie do k-dram w jej promocji. I chociaż czasami takie promowanie może być rozczarowujące dla potencjalnego czytelnika, tak w tym przypadku byłam w pełni usatysfakcjonowana. 


Tak, w końcu dostaliśmy k-dramę w książkowej wersji! Może troszeczkę zamerykanizowaną w pewnych aspektach przypominającą typowe YA, ale nadal kultura koreańska i zachowania znane z dram są bardzo widoczne (wręcz jestem pewna, że ustrzeliłabym bingo). A to nie wszystko - w końcu mogłam poznać z innej strony wariację na temat Gumiho, czyli stworzenia z mitologii koreańskiej, a przez poznać z trochę innej strony (konkretnie: trochę mniej romansu, trochę więcej bycia Gumiho)


Lekka, przyjemna lektura, która powinna spodobać się nie tylko fanom k-dram. 
Z niecierpliwością czekam na kolejną część! 


Samantha Shannon - Zakon Drzewa Pomarańczy




Przestałam liczyć ile to już lat czekam na kolejną część Czasu Żniw, ale skoro Samantha zaprzestała pisanie jej na rzecz Zakonu Drzewa Pomarańczy, stwierdziłam, że warto byłoby się bliżej przyjrzeć tej historii. Szczególnie, kiedy dowiedziałam się, że będą tam smoki (no bo kto nie kocha smoków, nie?) a inspiracją były m.in. japońska mitologia i podanie o świętym Jerzym i smoku. 


Jak wyszło? Z jednej strony cudownie, bo Samantha stworzyła jeden z najbardziej rozbudowanych światów o których miałam przyjemność czytać w ciągu ostatnich kilku lat, pełnym fascynujących bohaterów (w większości kobiet!), przez co czytanie tej cegły było przyjemnością. Jednak z drugiej strony, można byłoby się przyczepić w pewnym stopniu i do jednego i do drugiego. Chociaż świat jest rozbudowany, to czasami czułam się jakby był aż za bardzo - mamy tylko jeden tom i momentami czuć było jak bardzo jesteśmy zasypywani informacjami. Z bohaterami też są problemy, bo czasami zachowują się zupełnie inaczej niż to jak byli przedstawiani wcześniej. 


Ale mimo tych wad - polecam, szczególnie, kiedy za oknem robi się coraz zimniej i perspektywa zawinięcia się w kocyk z grubą książką brzmi jak idealny plan na wieczór. 


Leigh Bardugo - Ninth House (Alex Stern #1)




Największe rozczarowanie tego roku. 
Leigh Bardugo możecie kojarzyć ze świata Griszów, który jest serią fantasy skierowaną raczej do młodzieży. Ninth House to debiut Leigh w literaturze dla dorosłych. I po przeczytaniu tej książki muszę przyznać, że widać jak bardzo to chciała podkreślić. Wręcz za bardzo. 


Co to oznacza? Że trzeba zdawać sobie sprawę, że pojawiają się tam sceny, motywy i wątki, które nie są odpowiednie dla młodszego czytelnika - przede wszystkim dlatego, że może nie być on w pełni świadomy tego jak sobie z takim wątkami poradzić. A tutaj nie znajdziemy żadnych wyjaśnień, czy moralizatorstwa, które mogłoby dać przykład jak to zrobić. Podkreślam jeszcze raz: TO NIE JEST YA.


Szczerze powiedziawszy, w pewnym momencie chciałam przestać czytać Ninth House. Na początku przez to, że czułam się jakbym nie mogła się odnaleźć w jednym wielkim chaosie, co było spowodowane częstymi zmianami czasu i narratorów. Plus serio, tam się prawie nic nie działo. A potem przyszła scena, po przeczytaniu której zrobiło mi się niedobrze. Są sceny, które się pisze, żeby pokazać jak coś wpływa na bohatera i dlaczego jest jaki jest, a są sceny, które się dowala, tylko po to by szokować. To był ten drugi rodzaj sceny. Niesmacznej i niepotrzebnej. Ale przebrnęłam przez nią, bo chciałam zobaczyć jak będzie dalej. 


Tak zwanych trigger warnings można by naliczyć kilkanaście lub kilkadziesiąt. Jest naprawdę mrocznie i ciężko się to czyta. Teoretycznie im dalej, tym więcej sensu nabierały wydarzenia, które obserwowaliśmy, ale nadal wszystko było okraszone motywami, które miały pokazać jak “dorosła” jest ta książka. 


Nie pomogła też główna bohaterką, której przez długi czas nawet nie potrafiłam opisać - dopóki ktoś jej nie nazwał mroczną wersją Belli Swan - co moim zdaniem jak najbardziej pasuje. Z jednej strony najbiedniejsza dziewczyna, której przytrafiło się wszystko złe co może się przydarzyć (a nawet więcej) a z drugiej strony - wyjątkowy kwiatuszek. 


Czy sięgnę po kolejny tom? Szczerze wątpię. 


Holly Black - The Queen of Nothing (The Folk of the Air #3)





The Queen of Nothing przeczytałam w pół dnia. Nie dość, że stron było jak zwykle za mało, to wszystko działo się tak szybko! Może nawet momentami aż za szybko. Chociaż Holly nie uniknęła przegadanych scen, co przy takiej objętości powodowało, że czułam się jakbym coś traciła. 


No dobrze, jak mi się podobało zakończenie trylogii, której pierwsza część podbiła moje serce prawie dwa lata temu? Szczerze powiedziawszy jestem trochę rozczarowana, może nie jest to złe zakończenie, ale porównując to do pierwszej części, czuję jakby niektóre rzeczy zostały pominięte, przez co dostaliśmy tylko szkielet, bez wypełnienia go scenami, które budowałyby nastrój czy emocje. Okrutny książę podbił moje serce budowaniem napięcia i planowanymi intrygami - tutaj tego mi widocznie zabrakło. 


Co nie oznacza, że spisuję całą serię na straty! Myślę, że ta trylogia to kawał przyjemnej literatury fantasy dla młodzieży i nie tylko. 
Copyright © eM poleca , Blogger