21:05

Claudia Gray A Thousand Pieces of You

Chyba wszyscy wiedzą, że eM jest wrażliwa na piękno.
Nie ważne, czy to w formie zaklepańcowej, czy w formie okładkowej.
Niestety, eM bardzo często płaci za tę słabość. Szczególnie w stosunku do okładek książek.

Ha! Chyba eM znalazła nowy temat do eM radzi.

W każdym razie, eM niepokojąco często ma ochotę przeczytać jakąś książkę, bo ma ładną okładkę. Na opis też eM spojrzy, nie myślcie, że nie. Niestety w większości przypadków eM wpada w pułapkę ludzi zajmujących się marketingiem. I psychologią.
Bo eM widząc ładną okładkę od razu myśli, że jeżeli okładka jest taka ładna, to niemożliwe jest, żeby wnętrze było gorsze. eM nawet kiedyś miała o czymś takim na studiach. Widzicie, studia się na coś przydają w życiu!

Niestety, tak nie jest.



W skrócie. O czym miała być ta książka?
O dziewczynie, która rusza w podróż przez alternatywne światy, aby złapać chłopaka, który odpowiada za zabójstwo jej ojca.

Brzmi bardzo fajnie, prawda?

Podróże w czasie są już mocno wyeksploatowanym tematem, dlatego odmiana w postaci podróży w alternatywne rzeczywistości była przez eM mile widziana.
Jeżeli ktoś nie zauważył, eM jest stworzeniem, które uwielbia gdybać. A stworzenia, które uwielbiają gdybać, uwielbiają alternatywne rzeczywistości.

Nie mówcie, że nie, bo eM Wam nie uwierzy!

Teoria alternatywnych rzeczywistości jest przedstawiona w bardzo ciekawy sposób. I nawet całkiem łatwy, a niech wszyscy pamiętają, że eM miała dobre oceny z fizyki tylko dzięki wrodzonej inteligencji, a nie wszechstronnej wiedzy z tej dziedziny!

Po pierwsze, istnieje maszyna (którą stworzyli rodzice głównej bohaterki), która pozwala się przemieszczać pomiędzy światami.
Po drugie, wchodząc w alternatywny świat, lądujesz w swojej wersji z tego świata i jeżeli coś pójdzie nie tak, nigdy nie przypominasz sobie kim tak naprawdę byłaś/eś. Plus taki, że jeżeli pamiętasz kim naprawdę jesteś, to pamiętasz swoje alternatywne życie. Jak wrócisz do siebie też je pamiętasz.
Po trzecie, nie możesz się dostać do świata alternatywnego w którym nie istniejesz.

Serio, dajcie eM taką maszynę!

Dodajcie do tego zdradę zaufanej osoby, pościgi, ładne sukienki (no eM Was prosi!), wyścig z czasem i zapowiadała się jedna z ciekawszych książek YA, którą eM miała przyjemność czytać.
Niestety, autorka spaprała sprawę i zrobiła z tego jeden wielki romans.

Jeden wielki trójką.. czworo... trój...
Nawet eM jest trudno określić co to było, a eM uważa się za specjalistkę od figur geometrycznych w książkach i serialach młodzieżowych.
I na dokładkę do tworzenia tego czegoś wykorzystane są alternatywne rzeczywistości.
I zamiast szukać zabójcy ojca, ona myśli o zupełnie czymś innym.
Tak, pewnie zgadliście o kim!

Kolejny skrót: eM się zawiodła.

Ale tak patrząc na całą książkę, odrzucając rozwiane nadzieje eM, to nie było takie straszne!
Czytało się szybko, bezboleśnie.
No dobra, bolesne mogło to być dla głównej bohaterki, której eM chciała przyłożyć czymś ciężkim.

Następny skrót: szału nie ma, ale nie jest tragicznie.
W sam raz na odmóżdżenie się po nauce.
I tak, eM przeczyta kolejną część, jeżeli będzie miała czas.

Ej! A co jeżeli w alternatywnej rzeczywistości ta książka jest dużo fajniejsza?
I na dokładkę z brzydką okładką?

11 komentarzy:

  1. Okładka rzeczywiście ładna, wyróżniająca się na tle innych. Z pewnością zwróciłabym na nią uwagę, więc eM niech się nie zadręcza o swoją słabość i pamięta, że nie jest jedyna :D Opis również ciekawy, raczej bym przeczytała, gdyby nie ten post. Gdybym czytała tę książkę pewnie bym ją podpaliła, bo miłosne trójkąty, czworokąty czy co tam jeszcze, są już tak przereklamowane i irytujące, że nie wierze, iż jeszcze jakiś autor mógłby je użyć w swojej powieści i uważać, że będzie dobra. Cóż współczuje eM straconego czasu i jednocześnie zazdroszczę tak ładnej zewnętrznie książki na półce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iii tam, czas aż tak bardzo nie był stracony. Jak eM ogarnęła co się dzieje, to bardziej z tego komedia wyszła niż to co autorka miała na myśli ;) Po za tym eM to w jeden dzień przeczytała, więc spokojnie, nie było aż tak strasznie ;)

      A książka niestety nie prezentuje się ładnie na półce, bo jej tam nie ma. Jest na czytniku. W którym nie pokazują się okładki :(

      Usuń
  2. Okładka jest piękna - to fakt. Szkoda tylko, że już to, co znajduje się w środku, nie jest tak piękne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie jest też tragiczne! Jak ktoś lubi więcej wątku romantycznego niż jakiegokolwiek innego, to powinien być zadowolony ;)

      Usuń
  3. Kuszące te alternatywne światy. I całkiem ciekawie wydają się wyjaśnione związane z nimi kwestie. Tylko czemu musi być tyle romansu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety nie jest pytanie do eM, tylko pytanie do autorki książki. Serii. eM zobaczy jak będzie dalej, bo to to to dopiero pierwsza część.

      Usuń
  4. Ostatni akapit mnie powalił:P
    Pomysł na fabułę jest świetny, ale robienie z tego jakiegoś skomplikowanego układu miłosnego, zamiast dobrej przygodówki/fantasy z wątkiem miłosnym? No dziękuję bardzo.
    Sama czytam teraz trzecią część "Diabelskich maszyn" Cassandry Clare i trójkąt miłosny, jaki stworzyła autorka, zaczyna mi coraz bardziej przeszkadzać. Na szczęście książka ma trochę zalet, które czynią lekturę znośniejszą i nawet zapewniają niezły odpoczynek od rzeczywistości;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eM dziękuję! W końcu ktoś docenił eM!
      No właśnie eM nie rozumie czemu autorzy tak przesadzają z ilością romansu w książkach. W szczególności młodzieżowych. Romansik powinien być polewą na torcie a nie głównym składnikiem!
      eM ma nadzieję, że wiesz co eM ma na myśli.

      "Diabelskie maszyny" są najulubieńszym (<3) przykładem trójkąta. Ever. Chociaż w trzeciej części Cassie trochę przesadza, ale to wszystko ma swoją przyczynę. I nie jest celem samym w sobie. <3
      Jesteś team Wessa czy Jessa? Wybierz mądrze! ;)

      Usuń
  5. Myślę, że w alternatywnej rzeczywistości zwanej Polską bardzo możliwe, że okładka będzie brzydsza :(
    A tak poza tym to sama nacięłam się pare dobrych razy na pięknej okładce, więc teraz wiem, że ładna okładka najczęściej kryje brzydkie wnętrze.
    Jak podejrzewam, zamiast ratować ojca, bohaterka zastanawia się którego wybrać. Czemu ja nie mam takich problemów życiowych. Powiedz eM, czeeeemuuuuu? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne okładki są strasznie zdradliwe! A polskie wydawnictwa są złośliwe i zazwyczaj jak książka jest średnia, to zostawiają piękną okładkę, żeby ludzie się na nią nacięli (ekhemrywalkiekhem).

      I eM też się zastanawia czemu nie ma takich problemów. eM nadal się domaga swojego przydziałowego trójkąta! Już kilka lat opóźnienia ten trójkąt ma, ale hej! eM jest cierpliwa!
      Do czasu!

      Usuń
  6. Okładka rzeczywiście piękna, cudowna itepe itede więc rozejrzę się chociażby dla niej. Mam tylko nadzieję, że polskie wydawnictwo nie zmieni jeśli wyda tę książkę. Choć marne szanse ;/

    Zapraszam do siebie,
    http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © eM poleca , Blogger