Na polskim rynku wydawniczym po raz kolejny pojawiła się książka o BTS. Chociaż nie jestem pewna, czy mogę to nazwać książką, bo wygląda to raczej jak zbiór faktów wciśniętych w kolorowe grafiki i zdjęcia wydany w twardej okładce. I chociaż bardzo chciałam zignorować istnienie tego tytułu, tak pojawiły się osoby, które nie pozwoliły mi tego zrobić, dlatego przeżyłam 30 minut tej udręki i przeczytałam BTS. Wszystko, co trzeba wiedzieć o królach k-popu. Zupełnie Nieoficjalny przewodnik, który napisał Malcolm Mackenzie.
Zacznijmy od tego, że to kolejna książka o BTS napisana przez kogoś, kto nie ma zielonego pojęcia ani o samym zespole ani o k-popie. A raczej nie był zainteresowany tym tematem, dopóki nie dostał zlecenia napisania tego dzieła - wśród innych książek pana Malcolma znajdziemy przewodnik po Little Mix, Billie Eilish czy serialu Przyjaciele (a po okładkach wygląda, że wszystko jest utrzymane w takiej samej stylistyce jeśli chodzi o zawartość).
I nie miałabym nic co tego, że osoba pisząca nie była zaznajomiona wcześniej z tematem, bo szczególnie w przypadku popularnych zespołów, taki brak znajomości tematu, może wyjść na dobre, bo na niektóre kwestie można spojrzeć bardziej obiektywnie. Tylko fajnie byłoby gdyby taka osoba zanim zacznie pisać, zrobiła porządny research w temacie o którym będzie pisała. Owszem, w przypadku BTS nie jest to łatwe, powiedziałabym wręcz, że czasami bardzo trudno jest określić, co jest faktem, a co radosną twórczością i interpretacją fanów. I wiem, bo sama to przerabiałam pisząc o ich historii na potrzeby analizy fenomenu BTS. Ale nie jest to niewykonalne. Tylko znowu - trzeba poświęcić na to czas (a co może ważniejsze - pieniądze, jeśli zlecamy zrobienie tego komuś, żeby potem móc na tym zarabiać).
I właśnie brak researchu jest podstawowym problemem BTS. Wszystko co trzeba wiedzieć o królach k-popu. Nie chce mi się nawet wspominać o rzeczach, które nie są przekazane tak jak powinny być (“pierwsza k-popowa piosenka Eda Sheerana to Make it right” - gdzie chodzi o to, że po prostu Ed Sheeran współpracował z BTS przy tej piosence). Pojawiają się również informacje o których ludzie, którzy już długo siedzą w fandomie nie słyszeli (m.in. stwierdzenie, że Not Today nawiązuje do powiedzenia Bianki Del Rio, zwyciężczyni RuPaul’s Drag Race, które brzmi Not Today Satan). Jednak najgorsze w tym wszystkim jest stereotypowe opisywanie członków zespołu. Kilka razy autor nawiązuje do tego, że BTS wyglądają jak dziewczyny (chociaż próbuje to sprzedać jako coś zabawnego), nie wspominając już o tym, że po raz kolejny Bangtani opisywani są cechami, które może i faktycznie posiadają (chociaż niektóre są bardzo dyskusyjne), ale nie są to informacje, które powinny być kluczowe. Ile razy można opisywać Sugę jako lenia, RMa jako niezdarę czy dawać informację o tym jak niektórzy zachwycają się tyłkiem Jimina.
Do tego wszystkiego dostaliśmy jeszcze kilka zestawień 7 najlepszych - przebojów, wideoklipów, ruchów tanecznych oraz filmików na YouTubie. I pomysł w założeniu wydaje się całkiem fajny (szczególnie dla osób, które naprawdę nie wiedzą od czego zacząć jeśli chodzi o poznawanie BTS), niestety jego wykonanie mocno kuleje. A dokładniej kuleją opisy piosenek czy filmików na liście, bo jestem pewna, że gdybyście przeczytali je bez wiedzy o tym o co dokładnie chodzi, to nikt by nie zgadł czego one dotyczą. Serio - czytałam je po kilka razy, bo myślałam, że to może ja coś źle widzę, ale niestety widziałam dobrze. Nawet osoby, którym czytałam opisy nie były w stanie odgadnąć tytułów piosenek.
Jeśli chodzi o grafikę i sam wygląd BTS. Wszystko co trzeba wiedzieć o królach k-popu, to wybuch barw przypominający mi młodzieżowe magazyny, które czytałam za młodu. Zdjęć jest bardzo dużo, całkiem niezłej jakości, chociaż czasami zastanawiałam się nad ich doborem. Sama książka jest bardzo krótka i jak już wspomniałam wcześniej - da się ją przeczytać w ciągu 30 minut (z robieniem zdjęć i przesyłaniem ich znajomym, żeby sprawdzić, czy widzą to samo, czy może jednak muszę się w końcu wybrać do okulisty).
Czy warto zainwestować czas i pieniądze w tę książkę? Moim zdaniem nie. Informacji, czy mi nie jest zbyt dużo, są przedstawione w dość chaotyczny sposób (plus nie wszystkie wyglądają na sprawdzone). Co więcej, nie ma tu nic, czego nie można byłoby znaleźć w otchłani internetu. A nie ukrywajmy, że to właśnie w internecie większość osób znajduje obecnie informacje. Dlatego coraz bardziej zastanawia mnie, czy ktoś się zastanowił nad tym, jak miałaby wyglądać grupa docelowa potencjalnych czytelników tej książki. Wydaje mi się, że po raz kolejny są to młodsze osoby - co nie usprawiedliwia jakości i sposobu przedstawienia informacji.
Nadal czekam na moment w którym któreś z wydawnictw postanowi wydać książkę o BTS albo po prostu o k-popie, która będzie poważnie podchodziła do tego tematu. Myślicie, że kiedyś się w końcu doczekam?
Moje opinie o pozostałych książkach o BTS:
O fenomenie BTS pisałam tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz